Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica!
Niech język mi przyschnie do podniebienia,
jeśli nie będę pamiętał o tobie,
jeśli nie postawię Jeruzalem
ponad największą moją radość.
Psalm 137
Pisząc o Tym Miejscu- które łączy w sobie przeszłość, przyszłość i teraźniejszość- nie będąc w Tym Miejscu, nie jest ciekawą sprawą.
Tęsknić. Tęsknię. Tęskno. Tęsknota.
notaTęsknota.
Ja: Chciałabyś mieszkać w Jerozolimie?
Brazylijka: No pewnie, że bym chciała.
Ja: A czemu?
Brazylijka: Chciałabym zamieszkać tu od razu, bo jak Mesjasz powróci- i tak wszyscy się tu znajdziemy. Po co czekać?
Sprytne. Pomyślałam. <I oby wszyscy- dodałam>.
Jednak Nathalia miała w pewnym sensie rację.
Jerozolima to miejsce, w którym czuję się jak w centrum wydarzeń. Jak w żółtku od jajka.
Czas nie ma znaczenia. Jesteś w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości jednocześnie. Dlatego czas Cię tu nie dotyczy. Wybiegasz poza ramę obrazka, wiesz jak powstawał i jesteś na nim.
Miałam szczęście, bo kiedy moja kochana Hanna dowiedziała się, że nie widziałam praktycznie jeszcze wcale Jerozolimy- stwierdziła, że zacznie pokazywać mi miasto od szczególnego miejsca.
Złapałyśmy autobus- a ja zastanawiałam się- co to za wybitne miejsce położone daleko poza centrum i starym miastem.
Dojechałyśmy do parku HaShalom Forest. Przede mną knieje, kniejki i jakiś parking. "Aha, no całkiem specjalne miejsce nie ma co..." pomyślałam. Chwilę potem Hanna kazała mi zamknąć oczy.. poprowadziła mnie na schody balkonowe... z których roztaczał się widok na całe Jeruszalayim! Po czym powiedziała:
"Popatrz tylko, a wszystko to, na co patrzysz- będzie należeć do Ciebie"- parafrazując Słowa Elohim do Abrahama.
I Adi zachowała słowa Hanny w sercu swoim.
Psalm 137
Pisząc o Tym Miejscu- które łączy w sobie przeszłość, przyszłość i teraźniejszość- nie będąc w Tym Miejscu, nie jest ciekawą sprawą.
Tęsknić. Tęsknię. Tęskno. Tęsknota.
notaTęsknota.
Ja: Chciałabyś mieszkać w Jerozolimie?
Brazylijka: No pewnie, że bym chciała.
Ja: A czemu?
Brazylijka: Chciałabym zamieszkać tu od razu, bo jak Mesjasz powróci- i tak wszyscy się tu znajdziemy. Po co czekać?
Sprytne. Pomyślałam. <I oby wszyscy- dodałam>.
Jednak Nathalia miała w pewnym sensie rację.
Jerozolima to miejsce, w którym czuję się jak w centrum wydarzeń. Jak w żółtku od jajka.
Czas nie ma znaczenia. Jesteś w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości jednocześnie. Dlatego czas Cię tu nie dotyczy. Wybiegasz poza ramę obrazka, wiesz jak powstawał i jesteś na nim.
Miałam szczęście, bo kiedy moja kochana Hanna dowiedziała się, że nie widziałam praktycznie jeszcze wcale Jerozolimy- stwierdziła, że zacznie pokazywać mi miasto od szczególnego miejsca.
Złapałyśmy autobus- a ja zastanawiałam się- co to za wybitne miejsce położone daleko poza centrum i starym miastem.
Dojechałyśmy do parku HaShalom Forest. Przede mną knieje, kniejki i jakiś parking. "Aha, no całkiem specjalne miejsce nie ma co..." pomyślałam. Chwilę potem Hanna kazała mi zamknąć oczy.. poprowadziła mnie na schody balkonowe... z których roztaczał się widok na całe Jeruszalayim! Po czym powiedziała:
"Popatrz tylko, a wszystko to, na co patrzysz- będzie należeć do Ciebie"- parafrazując Słowa Elohim do Abrahama.
I Adi zachowała słowa Hanny w sercu swoim.
"Pan jest działem moim i kielichem moim,
Ty strzeżesz losu mojego.
Część moja przypadła w miejscach uroczych,
Także dziedzictwo moje podoba mi się..."
Psalm 16, 5-6
Kilka dni później Jerozolima zaprosiła mnie jeszcze obficiej na swoje łono.
Shevet Achim
Bardzo chciałam pozostać tu na kilka dni i na kilka nocy. Nie myśląc o pracy, powrocie do Hashmony, o tym, że trzeba zdążyć na ostatni autobus do moszawu.
Wyobrażałam sobie wraz z moją towarzyszką, że mogłabym spać gdzieś tam na białych kamieniach w murach miasta. Albo na kanapie jednego z dachów Starego Miasta.. gdzie zaprowadził mnie podczas prywatnej spontanicznej wycieczki przypadkowo poznany Zach- stary jerozolimski mieszkaniec. Noc była spokojna i ciepła.
Modliłam się, żeby zostać.
Tęskniłam już kiedy Tam byłam.
Wtem Shevet Achim się pokazało,
co między ulicą Jaffą, a Starym Miastem mieszkało.
Towarzyszkę mą na chwilę dłużej do współpracy zaprosiło,
A i mą osobą podczas kilku dni mojego pobytu tam- nie wzgardziło!
Shevet Achim to wspaniałe jest miejsce,
które leczy najsłabsze- bo dziecięce irackie serce.
Zbudowane z kamienia, z zakamarkami,
przypomina Sheherezadowy pałac, który pozostał z nami.
Tak więc wedle beduińskiej zasady zaproszona
zostałam do tego bezinteresownego grona.
Do Izraela bowiem dzieci przylatują,
gdzie dobrzy ludzie serca im ratują.
Nad całością czuwają dobrzy chrześcijanie,
i niech na tym blogu- choć na jednej stronicy wdzięczność im wyrażona zostanie!
Pracują za darmo, śpiesząc z pomocą,
Wydaje się bez ustanku- dniem i nocą.
Owocki ich dopiero co dorastają,
Ale w przyszłości uświadomią sobie, co teraz tak naprawdę dostają.
A dostają jednym słowem- życie,
niech Elohim Shevet Achim błogosławi obficie!
Aram z Mamą, Dawood i Masa na moich kolanach
(młodzi Kurdowie z Iraku)
bardzo lubię to zdjęcie
w zamku Sheherezady jej potomkowie
moi Kochani! Dawood & Masa <3
Shevet Achim- rzut z bramy wejściowej
Dzieci, ich Rodzice oraz Wolontariusze Shevet
idziemy na wycieczkę
bierzemy misia w teczkę
a Misiu- tu!
Jerusalem zielone niesamowicie
hm, co my właściwie robimy?
Wspaniali
Shevet Achim
przywitało mnie nie tylko otwartym sercem, zakwaterowaniem i opierunkiem.
Ono przywitało mnie MEGAzakwaterowaniem.
Dostałam (uwaga!) prywatny apartament z dwoma sypialniami, prawdziwą klimatyzacją sterowaną na pilota (do tej pory w Hashmonie miałam wentylator), kuchnią z jadalnią i łazienką.
Can you imagine that?
"Dlatego weseli się serce moje i raduje się dusza moja"!
Ot, wysłuchana modlitwa!
Kochani, ale jest DUŻOOO więcej!!!
Teraz wiem już, że tęsknię po to, żeby wrócić.
I wracam!
A szczegóły wkrótce!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz